Po raz kolejny na długiej rurce :)
Są takie pomysły, które drzemią mi w głowie, ale raz wykorzystane nie dają spokoju. Kiedyś już, dość dawno temu, wymyśliłam sobie sztyfty lutowane srebrem z dłuuugich rurek w wersji prostej i pokręconej 😉 Sztyfty zrobiłam, kolczyki powstały, ale ta forma spodobała mi się na tyle, że ciągle wierciła mi dziury w mózgu wołając o więcej 🙂 Więcej musiało więc powstać, wszak nie od dziś wiadomo, że jak Marisella wpadnie w cug, to idzie jak taran i żadna siła jej nie powstrzyma 😉
A tym razem rurkowce zrodziły się także w wersji na szyję, bo do kolczyków dołączyły dwa naszyjniki z (olaboga!) jeszcze dłuższymi rurkami 🙂 Ta w fioletowym naszyjniku ma aż 5 cm i na dekolcie wygląda wprost z*** (no, bo nie będę się przecież brzydko wyrażać ;))
(nota bene, zwróćcie uwagę na nagie gałęzie odbijające się w tle i niech Wam to da pojęcie jak długo te komplety obfocone czekają na wstawienie :D)
Jestem może nieobiektywna, ale to jedne z moich ulubionych ostatnio projektów – proste, tak jak lubię, ale jednocześnie w jakiś tajemniczy sposób bardzo efektowne i przykuwające wzrok 🙂
Dodam jeszcze, że tym razem srebrne rurki ozdobiłam nie tylko jednokolorowymi kryształkami, które za pierwszym razem wyjątkowo mi do tego pasowały, to jest tymi o szlifie Cosmic i Graphic, ale skusiłam się też na kolorystyczne mieszanki z oponek Swarovskiego – przydymioną oraz czekoladowo-miętową.
Z kolei dla miłośniczek (albo więźniarek) dress code’u znajdzie się coś w grafitach Silver Night 🙂
A że w głowie siedzi mi jeszcze kilka pomysłów na tego typu kolczyki – proste, wyraziste, troszkę może geometryczne, ale zdecydowanie nieprzekombinowane, wydzieliłam je z rozrośniętej niezmiernie (kto by pomyślał te parę lat temu, że tak się to ułoży?) kolekcji Brilliant i stworzyłam im zupełnie nowy kącik w butiku – kolekcję Less is more 🙂
Bo czasem im mniej, tym lepiej 🙂