Czerwiec sezonem prezentowym ;)
Trwa u mnie ostatnio chyba jakiś sezon na prezenty, bo znajomi co i rusz robią mi miłe niespodzianki 🙂 Dopiero co pisałam o niebieskich frywolitkach od Biedronki i Lucynek, a już na moim biurku leży nowa paczuszka. A raczej paka 😉 Dostałam ją w podziękowaniu za zorganizowanie pewnego zamówienia, choć oczywiście żadne podziękowanie nie było zupełnie potrzebne, bo zajęłam się przecież wszystkim z własnej, nieprzymuszonej woli i z chęcią 🙂
Paka ta była więc dla mnie zupełnie niespodziankowa i nie wiedziałam, że mam się czegoś takiego spodziewać. To znaczy… hmmm… coś tam zaczęłam podejrzewać, gdy napisała do mnie jedna z dziewczyn zamawiających, pytając o adres, a potem uprzedzając, że coś do mnie dojdzie. Ale, pomyślałam sobie – może kartkę wysyłają (jak to już miało miejsce :)) albo jakieś ciasteczka domowego wypieku 🙂 Już mi było głupio, że się ktoś fatygował, gdy naprawdę nie trzeba było, ale siedziałam cicho.
Ale jak przyszedł kurier i przyniósł ogromną paczkę ważącą ze sto kilo, to już mi się zaświeciło czerwone światełko i zaświtała myśl, że to musi być zarąbista masa ciasteczek w takim razie 😉
Wtarabaniłam to wszsytko do pokoju i myślę: otwierać czy nie otwierać, otwierać czy nie otwierać? Ciekawość zwyciężyła – otwarłam. Zaglądam, a taaaaaaammm…
Gigantyczne przegięcie, czyli cała paka prezentów zapakowanych i kilka odpakowanych, po których widać, że dziewczyny mnie znają i wiedzą, że jestem zazwierzakowana na amen i mam świra na punkcie kotów 🙂
Ponieważ prezencikami mam zamiar sie podzielić z osobami, które mi dzielnie pomagały, niczego*) jeszcze nie otwierałam, ale już to, co było otwarte przyprawiło mnie o szybsze bicie serca 😉 Ten kubek to jest jeden z najpiękniejszych kubków, jakie mam! Serio! A kocie pudełko, też prześliczniaste (lubię takie piękne opakowania), już służy celom biżuteryjnym i chroni przed światłem lutówkę i oksydę 😉 Kocia micha też jest czadowa 🙂 Koty i psy kazały zresztą podziękować za upominki dla nich (bo też coś dostały za pomoc, a co! ;))
Cała reszta cudeniek poczeka sobie na zlot krakowianek-rozdzielaczek i zostanie rozlosowana 🙂 Póki co TŻ, jak obaczył zawartość pudła, to wszsytko powyjmował i poukładał na półce, niby żeby miejsca nie zajmowało 😉 Pozwoliłam mu (i tu jest ta gwiazdka *)) rozpakować sobie jedną paczuszkę, bo ostatecznie on też zawsze dzielnie pomagał, więc mu się należy 🙂
Za to tu oto publicznie oświadczam, że każdej, która przyłożyła rękę do przysłania do mnie pudła słodyczy (jak mniemam po pierwszej rozpakowanej rzeczy) prześlę po kilogramie mojej nadwagi, bo ja tu próbuję ją pokonać, a Wy, bezwstydnie i obawiam się, że skutecznie, przyczyniacie się do jej pogłębiania 😉