Srebrne noce i heliotropy ;)
Właśnie one hurtem zagościły wczoraj w butiku. Hurtem, no bo cóż ja mogę poradzić, że jak już wezmę jakiś wyczesany kryształek w swoje ręce, to mam na niego tyle wizji, że nie sposób zdecydować się na jedną 😉 Zazwyczaj więc z rozpędu robię więcej niż jedną parę, a potem klnę robiąc temu wszystkiemu zbiorczo zdjęcia i marznąć wśród lodowatego wiatru i śniegu 😉
Tym razem w obroty wzięłam parę nowości-starości Swarovskiego. Starości, bo szlify już niby znane (Pear Drop i Baroque, zwane pieszczotliwie migdałkami i barokami) i kolory też widziane, ale zarazem nowości, bo te konkretne szlify w tych konkretnych kolorach i rozmiarach w ofercie Swarovskiego pojawiły się niedawno i tak troszkę cichaczem 😉
Kolorem Silver Night zachwycam się nie od dziś i mam wrażenie, że cała zima mija mi pod jego znakiem 😉 Możecie więc sobie wyobrazić, że skakałam pod sufit gdy się dowiedziałam, że Swar rozszerzył produkcję tego odcienia na baroki 22 mm. Ten szlif jest wyjątkowo bogaty, z mnóstwem fasetek, więc wszelkie kolory z efektami wygladają w połączeniu z nim wyjątkowo efektownie. Pięknie prezentowały się odcienie Vitrail Light i Vitrail Medium produkowane na specjalne zamówienie polskich dystrybutorów, a Silver Night im w niczym nie ustępuje. Marzy mi się jeszcze barokowy szlif w kolorze Bermuda Blue no i może w Saharze, ale na to pewnie przyjdzie jeszcze poczekać, o ile w ogóle się doczekam 🙂
Z barokami Silver Night od razu dobrze mi się skomponowały srebrne elemenciki, które sprowadziłam kiedyś ze Stanów – wyglądają, jakby własnie do baroków zostały stworzone. Aż żałuję, że nie mam do nich swobodnego dostepu tu w Polsce…
No i wreszcie srebrne klipsy – o kolejną ich parę wzbogaciła się pustawa półka klipsowa w Kopalni (notatka dla siebie samej: zapamiętać – robić więcej klipsów! ;))
Skoro już o produkcji specjalnej mowa, objęła ona także migdałki, które doczekały się odcienia Heliotrope. Kolejna świetna wiadomość, bo ten kształt z powłokami/efektami też wygląda super 🙂
A jakby tego było mało, Swar zdecydował się wprowadzić migdałki w odcieniu Red Magma. Wprawdzie nie jest to takie totalne novum, bo migdały w tym kolorze istniały już od dawna, ale nie wiedzieć czemu, tylko w rozmiarze 38 mm, więc na duży wisior. Na szczęście luka już została wypełniona i będzie można szaleć z magmowymi kolczykami 🙂
Ja jako pierwsze zrobiłam takie:
bardzo podobne do kiedysiejszych kolczyków Waterfall – oprawa ta sama, a wystarczyła zmiana koloru, żeby niebieskie kojarzyły mi się z wodospadem, a czerwone – z płomieniami igrającymi w kominku 🙂
cudne kolczyki! szkoda, że teraz mam tyle wydatków z przygotowaniem mieszkania…
pozdrowienia 🙂
Nic się nie martw, jak kochają to poczekają 😉