A miało być tak pięknie… Wywiady miały być, akademie, wizyty w zakładach pracy 😉
Nowości miały być co dzień, a tu sterta leży mi na biurku, foty wołają z dysku, a wstawić nie ma kiedy 🙁 Znów porwałam się z motyką na słońce i znów plany przerosły możliwości. Ostatnie dni miały obfitować w prezentowanie efektów biżuteryjnej pracy, a tymczasem obfitowały w tysiące zgoła innych wydarzeń :/
Miałam w planie przedwczoraj pokazać Wam jeszcze kilka par lubianych mikrusów z kolekcji In miniature, choć może się wydawać nieprawdopodobne, że jeszcze w jakichś nowych kolorach da się je zrobić 😉 Wczoraj z kolei miałam nadzieję zaskoczyć Was czymś… jeszcze mniejszym 😉
Ostatecznie nastało dziś, a ja spowiadam się z zaległości, ale jeszcze się nie poddaję – ciągle mam nadzieję, że do niedzieli uda się nadgonić 🙂
Ojjj…. próbowałaś przecież 😉 Miałaś dobre chęci (to nic, że nimi piekło ponoć wybrukowane…). A w pierwszym zdaniu to chyba są “autografy”, a nie “akademie” o ile mnie pamięć nie myli 😛
Moniczko – jasne, że autografy 🙂 Trzeba sobie widać Seksmisję odświeżyć 🙂 A próbować będę dalej, nie tamten tydzień, to moze ten? 😉
Mari, jeśli chcesz, mogę przeprowadzić z Tobą jakiś wywiadzik, żeby Ci źle nie było 🙂