Spinki w Kopalni :)
Kto patrzył, ten widział, kto nie patrzył, może spojrzeć w każdej chwili – Kopalnia srebra zapełniła się spinkami 🙂 Pojawiło się w niej 12 nowych par (zawsze mówiłam, że powinnam urodzić się Chińczykiem ;)) we wszystkich kolorach tęczy.
Mnie najbardziej podobają się te z trójcy w jesiennych barwach: Montana, Smoked Topaz i Olivine. Gdyby dało się nosić wszystkie trzy pary na raz, to chyba nikomu bym ich nie oddała.
A właśnie! Bo wiecie, że Marisellowe spinki do mankietów noszę też kobiety? Ha! A jak!
Pierwszą była Halinka, moja znajoma i Klientka, której komentarze czasem możecie czytać pod blogowymi notatkami 🙂 Halince spodobały się spinki z fioletowymi guziczkami, które kiedyś pokazywałam tutaj. Niestety, oryginały nie przeżyły starcia z moją nieudolnością, więc zrobiłam Halince spinki ciut inne, o takiej nietradycyjnej konstrukcji, którą zaprezentuję przy okazji kolejnego spinkowego wrzutu 🙂 (została jednak zaaprobowana, jako że Halinka po otwarciu pudełeczka napisała do mnie: ‘już przymierzyłam do mankietu i pasuje idealnie, ta konstrukcja jest fantastyczna’, jupi!).
Drugą znajomą chętną na moje spinki była Ania, która wspomniała o nich na swoim blogu, o tutaj. Co zabawne, Ania wzięła dwie pary naprawdę sporych spinek (i to też z tą inną, nietypową konstrukcją, która dzięki temu przed wyjściem do obcejszych ludzi ma się szansę doświadczalnie sprawdzić w noszeniu :)), w tym jedne takie, które byłabym skłonna wysłać facetowi o dłoni norweskiego drwala, a nie drobnej kobietce o smukłych nadgarstuniach, ale jak widać – co ja tam wiem, nie znam się 😀 I to ewidentnie, skoro moim zdaniem ogromne spinki przez Anię zostały opisne jako ‘małe, lekkie i dobrze zrobione. I przede wszystkim śliczne i oryginalne’. Ale micha na taką recenzję cieszy mi się tak czy owak 😀
Ale to wszystko to tak na marginesie i w charakterze drobnej zajawki. Póki co bowiem Kopalnię okupują spinki całkiem tradycyjne z pieknymi Swarovskimi o szlifie Rivoli. Na pokazywanie eksperymentów przyjdzie jeszcze czas 🙂 Czekają już moich pudłach tyle lat, że mogą poczekać jeszcze troszkę 😉
Potwierdzam 😀
Mnie też te “przydymione” podobają się najbardziej, a gdybym nosiła pierścionki, to już byś miała zlecenie 😉
Haha 🙂 Pierścionków jakoś nie planowałam, za to myślę od dłuższego czasu o kolczykach. Miały być łącznie ze spinkami, do kompletu dla kobietek, ale nie wyszło, więc będą z opóźnieniem 🙂
Jak wiesz, zupełnie nie mam wyobrażenia wielkości, więc o kolczykach nie pomyślałam, a że ostatnio przepatrzyłam swoje zbiory i nie mam nic w niebieskim, to zaklepuję z Montany 😀