kolczyki z pupą
|

Unikaciki :)

Dzisiaj podręczę Was, a czemu by nie, czterema parami kolczyków, które póki co na pewno nie będą miały następców w postaci takich samych lub bardzo podobnych modeli. Unikaciki takie, ot co 🙂

Pierwsze dwie pary, powstałe w podobny sposób, to dość odważne i rzucające się w oczy wkrętki ze skorpionami:

Srebrne kolczyki ze skorpionami i kryształami Swarovskiego

i jeszcze bardziej odważne kolczyki z pupą. Z gołą kobitką znaczy się 🙂

Srebrne kolczyki z kobietą o nagiej pupie i kryształami Swarovskiego ;)

Te pierwsze powstały przy okazji tych drugich, a jednak jakoś kurczę szybciej znalazły amatora 🙂 Tymczasem ja sentyment mam właśnie do tych kolczyków z babeczką, bo wymyśliłam sobie kiedyś takie, ale nie mogłam wpaść na to, jakby plan urzeczywistnić.

Muszę Wam bowiem zdradzić jeden z moich mrocznych sekrecików – mam taki jakiś ficzer, że chodzą za mną słowa. Nie jakieś szczególne, różne różniaste. Czasem jakieś wpadnie mi do głowy i wyjść nie chce, czasem jakieś aż się prosi, żeby zapisać je na kartce (nie pytajcie po co, po nic! :D). Mam teraz przy klawiaturze luźną kartkę a na niej nabazgrolone w róznych kierunkach kot, chcę, weryfikować, kuszenie, papier, ponętny, tak, czyżby. Nąsęs, wiem 😀

Ale co ja poradzę, że są wśród wyrazów świata tego słowa, które ładnie wyglądają, są takie, które ładnie brzmią, a są i takie, które inspirują. I to wcale nie muszą być jakieś tam wydumane niewiadomoco, najzwyklejsze słowa natychają czasem najskuteczniej 🙂

Pupa na przykład.

No pupa męczyła mnie długo, co poradzę. Chodziła mi po głowie, a co zabierałam sie za biżuty, rozmyślałam, jakby tu wrzucić tę pupę w jakieś kolczyki czy naszyjnik. Z czasem ta pupa ze ściśle dwóch pośladków rozpełzła mi się na pupę ogólniejszą, na jakąś taką nagość, kobiecość, sama nie wiem co, ale przejść zupełnie mi nie chciała, póki kolczyków (i naszyjników – ale o tym kiedyś ;)) z pupą nie zrobiam. I teraz mam już spokój, teraz od dłuższego czasu zamiast pupy chodzi za mną wielbłąd i totem. I kombinuję, jakby tu ten totem i co by tu z wielbłądem. Serio 😉 (tak, teraz możecie się śmiać, zniosę to mężnie, sama z siebie wylewam, jak o tych odchyłach własnych myślę ;))

Nie wydaje mi się wprawdzie, żeby kolczyki z pupą przypadły do gustu komukolwiek poza mną samą, ostatecznie kto chciałby nosić w uszach gołą laskę na klęczkach, dla mnie jednak zawsze będą szczególne 🙂 I jeśli nikomu się nie spodobają, to chyba bez wyrzutów sumienia przeznaczę je na prezent dla samej siebie 😉 Imieninowy, powiedzmy 🙂

Wtedy byłaby to już druga para moja najmojsza z ostatniego nowościowego wrzutu, bo pierwszą były kolczyki z rozgwiazdami.

Kolczyki ze srebrnymi rozgwiazdami i kryształami Swarovskiego

Jak tylko zobaczyłam te urocze srebrne elemenciki, wiedziałam, że muszę chwycić za palnik i przelutować je jakoś na zawieszki do kryształow i że będą ozdabiać coś w piaskowo-złoto-letnim odcieniu Golden Shadow. Rzadko kiedy mam aż tak sprzecyzowane wizje kiedy kupuję materiały do biżu, ale tu pomysł zrodził się sam, zanim jeszcze listonosz do drzwi zapukał 🙂 A kolczyki po zrobieniu okazały się na tyle fajne (na żywo zdecydowanie bardziej niż na fotce), że postanowiłam zrobić dwie pary i jedną zostawić sobie 😉 (rzadko mi się zdarza zrobić coś dla siebie :)) W związku z tym te rozgwiazdowo-piaskowe unikaciki są tylko półunikacikami, bo wprawdzie do sprzedaży mam tylko jedną parę, ale druga często wisi w moich uszach 🙂

A tak à propos kolczyków, na które wizję miałam od początku, wszystko przebijają te:

Kolczyki Kuszenie z wężami i cyrkoniami

Zazwyczaj bowiem jest tak, że kamienie, kryształy i srebro kupuję tak o, bez planu, co mi się podoba. Wychodzę z założenia, że jak elementy są w moim guście, to coś ładnego się z nich zawsze zrobi. Tu jednak, gdy zobaczyłam w jednym hamerykańskim sklepie te sztyfty z wężami, od razu wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że muszę je połączyć z tymi długimi, smukłymi cyrkoniami na jakimś prostym mocowaniu i w wyobraźni widziałam te kolczyki w najmniejszym detalu. Wprawdzie chciałam użyć cyrkonii w głębokim brązie, ale nie wiedzieć czemu ten odcień kosztował jedyne 41$ plus przesyłka plus cło plus VAT (co i tak jest drobiazgiem w porównaniu do cyrkonii w szmaragdzie i błekicie, te kosztują 110$ plus plus plus ;)), szybko doszłam więc do wniosku, że cyrkonie szampańskie będą pasować nawet lepiej 😀

Okażcie serce i powiedzcie, że miałam rację… 😉

Podobne wpisy

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *