Zajrzałam dziś z rana w katalog ze zdjęciami biżuterii, żeby znaleźć fotki pewnej kolekcji, którą planuję dziś wstawić do butiku. Zanim jednak przedarłam się przez wszsytkie pliki i podkatalogi do tego, który zawierał fotki z 20 marca (tak, tak, to jest właśnie moje tempo… ;)) trafiłam jednak na zdjęcie czegoś tak szokująco interesującego, że aż musiałam się tym z Wami podzielić. Serio. To silniejsze ode mnie.
Cóż to jest? zapytacie. Otóż to jest, moi drodzy, profesjonalne wykończenie rzemienia w naszyjniku z bursztynem. W naszyjniku za kupę kasy, dodam, kupionym w ekskluzywnym sklepie na jeszcze bardziej ekskluzywnej Floriańskiej w Krakowie. Tak jest. Przyniosła to to kiedyś moja przyjaciółka do naprawy, bo się zepsuło. No doprawdy, zaskakujące. Jak to się mogło stać? 😉
Patrzajcie więc uważnie, biżuteryjki świata tego, jak się profesjonalnie wykańcza rzemienie. Srebrne końcówki, staranność i trwałość są już zdecydowanie passé. Nie ma co się roztkliwiać, przecież to tylko rzemień. Wystarczy przeciągnąć przez ogniwko lub karabińczyk, zagiąć i skleić super glue.
Ja się tylko zastanawiam, jak to możliwe, że kupujący się na to nabierają i nie zauważają takiej fuszerki? 🙂
(tu o głos trzeba by chyba poprosić Marzenkowego mężula ;))
A czy już ci mówiłam, ze uwielbiamy cię;)?
Nie przypominam sobie, zawsze powtarzaliście, że mnie nie znosicie 😉