Prezent od serca
|||

Najdroższe prezenty to te tworzone z sercem

Zaczęło się niewinnie, dokładnie tak, jak najczęściej zaczynają się największe wydarzenia i najważniejsze chwile 🙂 Kurier UPS (a gdybyście miały kiedykolwiek okazję zobaczyć uśmiech mojego UPS-owego kuriera, wiedziałybyście, że firma jest tu nie bez znaczenia ;)) przyniósł pewnego dnia wielki karton, którego zdecydowanie się nie spodziewałam. Większość przesyłek, które dostaję pocztą czy jakąkolwiek inną drogą ma wymiary mikre i zupełnie nieprzystające do tego, ile zapłaciłam za ich zawartość 😉 Nawet maleńkie pudełeczko ze srebrem potrafi kosztować tysiące 🙂

A tu gigantyczny karton, na widok którego moje koty dostały radosnych spazmów 😀 Patrzyłam sobie na niego ze spokojem, bo widząc nadawcę wiedziałam, że w środku jest coś przyjemnego i to oczekiwanie też było miłe, a ja takie chwile lubię sobie przedłużać 🙂

Poczekałam więc z rozpakowaniem na szczególny dzień – mały zlocik biżuteryjek, które zjechały się z całej Polski na wieczór panieński jednej z nas, Agatki, o której ślubie już wspominałam 🙂

Co było w środku? Przepiękna, morsko-turkusowa, drewniana skrzyneczka na biżuterię, ręcznie zdobiona przez Monikę Tarasin-Lenart, której talent wielbię już od lat (a szklanych cudności nakradłam od niej tony ;))

Skrzyneczka na bizuterię

Nie bardzo potrafię fotografować takie większe obiekty (dlatego obejrzyjcie koniecznie zdjęcia Moniki) i na dodatek nie znam się na scrapowaniu i technikach pokrewnych, ale zapewniam Was, te detale na skrzynce są cudne – nierówna faktura i coś jakby rozsypany cukier :)))

Skrzyneczka na biżuterię

A w środku – dwie wyciągane półeczki z przegródkami na biżuty 🙂 Pięknie i funkcjonalnie 🙂 Wreszcie nie będę przechowywać własnych skarbów w opakowaniach po krówkowych lodach Algidy 😉 (no cooo?.. :D)

Skrzyneczka na biżuterię

A ta bransoleteczka co to się tam zaplątała na focie? To dopiero historia!

Otóż wyobraźcie sobie, że podczas gdy ja montowałam spisek, żeby zrobić Agatce niespodziankę pojawieniem się na jej wieczorze panieńskim dziewczyn z Poznania, znad morza i spod samej ukraińskiej granicy, ona wraz z nimi konspirowała celem wyprawienia mi dzień wcześniej urodzin, które wypadały z początkiem lutego 🙂 Zjawiły się więc i czaiły na moim ganku, nie zdając sobie chyba sprawy, że widać je doskonale przez moje okno łazienkowe 😀

Przyczajka na ganku

W końcu jednak wparowały do kuchni liczną grupą (którą nie w pełni widać na zdjęciu :)) z pysznym, zupełnie niedietetycznym tortem czekoladowym 🙂 (czekoladowe lubię najbardziej!)

Dziewuchy z tortem

Zanim zdążyłam wymyślić jakieś odpowiednio godne tej wyjątkowej chwili życzenie, świeczki rozjarały się już tak, że zgasić mógł je za jednym zamachem tylko zastęp ochotniczej straży pożarnej, ale nie chciałam podsuwać tego pomysłu pod rozwagę w obecności Gosi Sowy, bo ona w zwoływaniu strażaków z tutejszych gmin okolicznych ma już spore doświadczenie (miłosiernie dla niej pominę detale :D)

Tak czy owak, tort został pożarty a ja dostałam przepiękne prezenty, także w imieniu nieobecnych (chlip chlip…). Patrzcie i zazdrośćcie 🙂

Urodzinową quillingową karteczkę wykonała moja kochana pszczyńska Kasieńka 🙂 Na karteczce jakaś zwiewna blondi, rusałkowata taka, więc to na pewno nie ja (może to prorocze i tak będę wyglądać po diecie? oby, oby! ;)) ale za to koty stuprocentowo moje i nawet dokładnie wiem, który to który 🙂

Karteczka urodzinowa od Kahy

Ten najwyżej, ciut inny od reszty, to Szósty – kot spod stodoły, który chodził, chodził, aż wychodził i wbił się do naszego stada 🙂 Ciut niżej to na pewno Ferduś i Łaciatek, bo one uwielbiały się przytulać gdy tylko nadarzyła się okazja. Po drugiej stronie dwa zwrócone do siebie to Ramzymił (ten większy) i Krówek (ciut mniejszy), a między nimi na półleżąco Memukot, która jakoś tam całą resztę akceptuje, ale ogólnie uważa się za wyższą sferę, arcyksiężną podwórkową, i z plebsem się nie brata zanadto 😉

Ale to dopiero preludium! W drugim zawiniątku znalazłam bajeczną bransoletkę, podobną do innej, która mi się po cichu marzyła już wcześniej 🙂 W grudniu i styczniu, kiedy prężnie działałyśmy w ramach akcji Biżuteryjki dla WOŚP zakochałam się w jednej bransie… męskiej 🙂 O tej:

Męska bransoletka w brązie

Urzekła mnie w niej zwłaszcza ta środkowa część, z ręcznie wypalanej przez Bożenkę Wieczorek skóry i fenomenalne zapięcie Olgi Bogucewicz 🙂

I co? Marzenia się spełniają! Dostałam śliczną skórę z niesamowitym wzorem i do tego oprawioną w mosiądz przez Olgę ujarzmiony 🙂 Cudo! Po prostu IDEALNA…

Skórzana bransoletka Olgi i Bożeny

Skórzana bransoletka Olgi i Bożeny

Ale to nie koniec, nie nie… Czekało na mnie jeszcze jedno cacko, którego wyjątkowość wyciska łzy z oczu, słowo daję 🙂 Srebrna bransoletka z turkusami i perłami, stworzona rękami dziesięciu przyjaciółek. Tak jak dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy tworzyłyśmy wspólne bransoletki z charmsami, tak i na urodziny dostałam coś nasyconego niesamowitą energią pracy tylu cudownych osób z rożnych zakątków Polski…

bransoleta_z_turkusami_1

Pomysł wyszedł zdaje się (bo jak to w przypadku tajnych planów bywa, pewności mieć nie można) od Agi Sadowskiej, która w czynieniu biżu-projektów ma już wprawę 😉 A każda z rozsianych po kraju dziewczyn, stosując się do wymiarowych i materiałowych ustaleń, wykonała jeden elemencik w swoim stylu, po którym można je bezbłędnie rozpoznać 🙂

Autorki mojej cudownej bransoletki

Patrzę więc na tę bransoletkę i widzę nie tyle srebro, co ludzi, moje cudowne babeczki, za którymi skoczyłabym w ogień i z którymi wiążę tyle niebywałych wspomnień 🙂

Gosię Sowę, którą poznałam osobiście po raz pierwszy, gdy miała u mnie nocować, a po drodze do wsi mej zdążyła wezwać trzy zastepy straży pożarnej i przewlec mnie po (dofinansowywanych ze środków UE!) okolicznych melinkach samochodowych, Agatkę, z którą wiąże się tyle wydarzeń, że aż trudno wybrać jakieś jedno :), Kornelię, która dostała w prezencie zaręczynowym…. walcarkę 😉 (sorry Kornelia, musiałam! sama wiesz, że to silniejsze ode mnie :)), Bożenkę, moją guru filigranową, która jest zupełnie inna niż ja (spokojna, mądra, wyważona, nie plecie trzy po trzy :D) i chyba przez to tak ją uwielbiam, Izę, która zawsze służy pomocą, która przygarnęła mnie do swojego domu na nocleg podwarszawski i do tego spał ze mną jej boski kociak po trwałej ondulacji, a ona sama przy kolacji udawała, że w życiu nie słyszała historii o mojej łazience, choć późniejsze fakty ewidentnie temu przeczyły 😉

Widzę Marcelę, moją nieodłączną towarzyszkę na łyżwy, która pojawiła się w naszym biżu-gronie stosunkowo niedawno, ale robi tyle zamieszania, że się ma wrażenie, jakby w nim była od zawsze 😀 (czy ktokolwiek pamięta czasy przed Marcelą? nie sądzę :D), Anię, której blond aniołek nie lubi moich powideł brzoskwiniowych ;), Patrycję, która robi najlepsze tarty na świecie i jest to jeden z powodów, dla których zawsze tak tłumnie się u niej zjawiamy :), wspomnianą już Agę, której najnowszy narzeczony Mateusz po ognisku u mnie wykrzywił słupek przed domem, dzień wcześniej przez właściciela pomalowany na biało, żeby przypadkiem nikt w niego nie wjechał i, last but not least, w serduszku z prawdziwego, rzetelnego turkusu widzę Kasię Gryndę, z którą w ostatnim roku bardzo się wszystkie zżyłyśmy, która ma tysiąc nienormalnych pomysłów na minutę i w sprawie każdego koniecznie musi porozmawiać przez telefon 😉

Kocham Was wszystkie, dziewczyny, jak rodzone siostry <3 A mieć w szkatułce kawałek Waszego talentu to dla mnie prawdziwy zaszczyt, bez ściemy! Nigdy nie myślałam, że będę mogła nosić na ręce wrapek od Izy albo filigrany od Bożenki…

Bransoletka z turkusami - detale

Bransoletka z turkusami - detale

Bransoletka z turkusami - detale

bransoleta_z_turkusami_6

Widzicie żabkę na elemencie Kornelii? Ona nie jest tam znikąd, ma szczególne znaczenie, bo to zaklęty książę, który rok w rok pojawiał się w moich charmsach dla Wielkiej Oriestry 🙂 (tu i tu). Teraz będę mieć jednego także dla siebie 🙂

Naturalny turkus wieńczący bransoletkę

Nie jestem Wam w stanie powiedzieć, jakie to niesamowite uczucie trzymać tak niezwykły przedmiot w dłoniach i wiedzieć, że to coś jednego jedynego na świecie, zrobionego specjalnie dla mnie przez nieprzypadkowe osoby, prosto z serducha. Że żaden inny człowiek na calutkim świecie, choćby miał skarbiec wyładowany mamoną, takiej bransoletki mieć nie będzie, a ja, całkiem przeciętna, na wsi zadekowana Marisella – właśnie mam ją w swojej skrzyneczce 🙂

Co innego mogłoby równie skutecznie sprawić, że zwykły człowiek poczuje się wyjątkowy?

I wisienka na torcie, żeby nigdy nie zapomnieć o tych dobrych myślach od przyjaciół:

Życzenia urodzinowe

Dziękuję jak tylko mogę najpiękniej 🙂

Podobne wpisy

Jeden komentarz

  1. Niesamowita paczka i tyle wspomnień! Najbardziej podoba mi się bransoletka srebrna z turkusami i perłami – jest idealna. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *