– A tak w ogóle, mam dla Ciebie jakieś przesyłki – rzuciła moja mamulka na zakończenie jednej z rozmów telefonicznych.
Nic dziwnego, korespondencja firmowa leci na jej adres, więc na okrągło odbieram sobie od niej jakieś rachunki, faktury i inne badziewka 🙂
– Ale jedna w bąbelkowej kopercie…
Oooo… to nowość, bo rachunków w bąbelkach nie ślą, jako żywo.
– A od kogo? Może jakiś zwrot od Klientki? – zwroty mi się wprawdzie praktycznie nie zdarzają, a już zwłaszcza bez zapowiedzi, ale człowiek jakoś tak zawsze najpierw rozkminia czarny scenariusz 😉 – Weź otwórz, to od razu będę wiedziała co, kto i zwrócę kasę, a przy okazji kiedyś tam odbiorę.
Mama czyta nadawcę na kopercie – nie znam. Adres? Nie pamiętam wszystkich, na jakie wysyłam paczki, ale czasem coś szczególnie kuriozalnego człowiek skojarzy… Nie tym razem. A zawartość?
– No weź zajrzyj do środka…. – powtarzam lekko spięta.
– Aaaaaa!!! Nie oddam Ci, to na pewno nie do Ciebie – rozemocjonowała się Mamulka 🙂
– Ale co? – delikatna dezorientacja przemknęła przez me lico.
– KOCIE MOOOOORDKIIIIII !!!
W rzeczy samej 🙂 Dostałam, na to wychodzi, przepiękną torbę z kociakami, mrau 🙂 Nie mam pojęcia od kogo, serio, bo w środku żadnego podpisu, tylko karteczka z napisem “Edyta, dobrze, że jesteś. M.”
Ojej… <3
Strasznie ciepło na serduchu, ale aż głupio, że ludzie ciągle dla mnie jacyś tacy dobrzy… A tego bloga to już chyba powoli będę musiała przemianować na blog prezentowy, słowo daję 🙂
Dziękuję z całego serducha, M., zwłaszcza, że wprawnym okiem pierworodnej córki wyśmienitej krawcowej widzę, że to nie chińska produkcja masowa, tylko nasz cudowny polski handmade 🙂
Głupio Ci, że ludzie ciągle jacyś tacy dobrzy? To nie wiesz, że dobro przyciąga dobro? 🙂
No i dlatego tak mnie właśnie dziwi, że tyle go ostatnio wokół, bo ja dobra to z siebie wyemanowywuję (jest takie słowo? :D) raczej dość przeciętne ilości, więc no…
Miejsca staruszce w autobusie ustąpię, jak pies drogą idzie to go nie skopię, ale żeby jakiś szczególny harcerz był ze mnie, to bym nie powiedziała 🙂
Dobro powraca w zwielokrotnionej sile.. więc wiesz 🙂
To w moim przypadku – chyba w BAAARDZO zwielokrotnionej 😉
oj, Mari, Ty już nie bądź dla siebie taka surowa 🙂 pozytywna energia też wraca w różnych formach, a tej wylewasz z siebie hektolitry 😀
:*