...po służbistkę ;), Eksperymenty i porażki, wyzwania i joint venture ;), Od kuchni, czyli z warsztatu :)

Biżuteria ze wspomnień

Komplet Pocztówka z Paryża

Naszło mnie kiedyś na zrobienie czegoś takiego, ale jak to u mnie – plany z różnych względów musiały się odleżeć 😉

Pierwszą przeszkodą był… brak materiałów – śliniłam się do żywicy, ale żywcem nie miałam jej skąd wyczarować, w szczególności jeśli idzie o żywicę sprawdzoną, o której wiadomo, że będzie dobrej jakości (bo nie uśmiechało mi się spędzić nad zrobieniem biżuta kilku lub kilkunastu godzin tylko po to, żeby zobaczyć, jak np. niezastygająca żywica wszystko to obraca wniwecz ;)), estetyczna i przejrzysta (bo jeszcze mniej mi się uśmiechało pracować nad czymś, co po zrobieniu będzie mnie wnerwiać wyglądaniem nie-do-końca-tak-jak-trzeba), a do tego trwała (bo już zupełnie wcale mi się nie uśmiechało gnębić się myślami, czy aby ewentualnym Klientkom biżuteria nie żółnie, nie rozpada się i ogólnie się nie niszczy).

Drugą przeszkodą był brak umiejętności, choć on poprzedzał w zasadzie brak żywicy. Trzeba jednak nauczyć się lutować srebro, jesli się srebrne ramki własnej roboty żywicą chce wypełniać 🙂

Dalej na drodze stał mi brak sprzętu – mój mały palnik, choć go kocham niezmiernie, coś nie bardzo mógł wydolić przy większych formach i zlutowanie dużej, owalnej ramki na część do naszyjnika było pewnym problemem, bo blacha jakoś nie mogła się rozgrzać do czerwoności. Z pomocą musiał przybyć pożyczony palnik zdecydowanie większej mocy 🙂

A gdy już wszystkie kłody spod nóg usunąć się udało, stanęłam przed następną zagwozdką – obrazek zalać, to ja bardzo chętnie, tylko skąd ten obrazek wytrzasnąć? Najprościej wydrukować, ale na czym i w jaki sposób, żeby pod wpływem płynnej, bądź co bądź, żywicy druk się nie rozmazał?

Zaczęła się faza żmudnych testów – niczym szaleniec zalewałam żywicą wszystko – gotowe obrazki z książek na papierach wszelkiego rodzaju, wydruki atramentowe, laserowe i wszelkie inne robione na papierach satynowych, kredowych, na foliach i czym tylko się dało. Za każdym razem klapa. A to obrazek się rozmazywał lekko (jak ktoś nie wiedział, to by nie zauważył, ale ja wiedziałam :)), a to druk wchodził w reakcję z żywicą powodując, że nie zastygała, a to papier wciągał żywicę i wyglądał jak rozmoczony, a to zmieniał kolor na ziut żółtawy lub zielonkawy, a to…

AAAAaaa!!! Z miesiąc jak wariat chodziłam, drukowałam i zalewałam, aż w końcu trafiłam! Udało mi się odgadnąć tę słodką tajemnicę cukiernika i znaleźć rozwiązanie idealne, które sprostało wszystkim testom 🙂

W końcu więc plany mogłam wcielić w czyn i zrobić to, co po głowie chodziło mi długi czas – biżuterię z zatopionym obrazkiem czy fotografią. Na pierwszy rzut wykorzystałam motyw Paryża z wieżą Eiffla, ale już mam w głowie setki innych 🙂 Nie wspominając już o tym, że bez problemu mogę teraz zrobić element biżuterii ze zdjęciem, które się tylko komuś wymarzy – w biżuterii mogę zamknąć fotografię ukochanej osoby, widoczek z wakacji a nawet przeniesiony specjalną metodą na papier rysunek dziecka 🙂 Możliwości są nieograniczone 🙂

Ale na razie – Paryż 🙂

Naszyjnik Pocztówka z Paryża

Kolczyki Pocztówka z Paryża

 

Wróć do listy

Related Posts

10 komentarzy o “Biżuteria ze wspomnień

  1. Monika pisze:

    Jak zwykle – Twoje prace są takie ładne…. 🙂
    Ależ jestem nudna 😉

  2. Aleś się zaś rozpisała! A tu wystarczyło napisać “patrzcie jaki czad zrobiłam!” 😛
    A i jeszcze chciałam dodać, że na żywo komplet robi jeszcze większe wrażenie 🙂

  3. Anette pisze:

    Cuda to za mało powiedziane. Zdradź jaka to żywica ja jestem na wstępnym etapie szukania więc rozumieisz…

  4. ewa pisze:

    BOSKIE!!! Już się ustawiam w kolejce po takie cudo – chciałabym coś berlińskiego, albo portugalskiego, albo z moim kotem Mefistem ;-)))
    Taki medalin na łacuszku, o! Ale mam wymagania ;-)))

    1. marisella pisze:

      Anette – zaraz Ci poślę maila, ominiesz wiele pułapek, kierując się wprost do celu 😉

      Ewo – a co z Portugalii albo Berlina Ci chodzi po głowie? Bo ja mam w planach w najbliższych dniach kolczyki z Prowansją 🙂 I myślę nad kolejnymi, ale nie mogę się zdecydować :)))
      A kota Mefista to się da, bezproblemowo, tyle, że musiałabym dostać jego fotkę w .jpg 🙂 Ale to jak coś możemy już omówić mailowo :))))

  5. Ula pisze:

    A ja dodam łyżkę dziegciu do tej wielkiej beki miodu, którą tu wylewacie. Nie widzę tu nic nowatorskiego, dobrze zfotografowane, wszędzie pełno takich teraz,to samo ze Swarkami, poskładane z elementów, gotowe krawatki, tylko zapiąć i zrobić cud zdjęcie.

  6. ewa pisze:

    No cóż, każdy może mieć swoje zdanie. Osobiście nie daję pochwał na wyrost. Prace Edyty odkryłam kiedyś w pakamerze, dawno temu, jak jeszcze chyba nie było tej strony. Wyróżniały się. Mam bardzo dużo biżuterii od Edyty i jestem z niej bardzo zadawolona. A dodam tylko, ze jestem stuknięta na punkcie biżuterii i ilość posiadanych przeze mnie kolczyków, naszyjników, wisiorków, bransoletek… ociera się juz o stan chorobliwy. Jestem wymagająca w tym temacie. I niezmiennie pozostaje fanką Edyty! 🙂

    PS: W sprawie Berlina, Portugalii i kota Mefisto. Fotka Mefista pójdzie na maila ze wskazówkami, co by wykadrować mordkę tylko. Berlina i Portugalii będę szukać. 🙂

  7. Swoją drogą kłania się czytanie ze zrozumieniem, jak widać na przykładzie Uli – zanikająca w niektórych kręgach umiejętność.. Przecież wołem w poście stoi, że cargi to ręczna robota, a foty zdały egzamin dopiero po wielu próbach! To gdzie tu gotowe elementy, hę?

  8. Ola pisze:

    Mogę się dowiedzieć co to za żywica? :

    1. marisella pisze:

      Jasne, to Lisa Pavelka, polecam serdecznie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *