Przerwa śniadaniowa – placuszki-otrębuszki, czyli dietetyczny hit biżu-spotkań :)
Bo czasem biżuteryjka zjeść też musi 😉
Jeśli jednak ma nadprogramowe kilogramy w ilości przekraczającej wszelkie dopuszczalne normy, motywacja do przyglądania się swojemu talerzowi rośnie 😉 Wśród dietetycznych potraw da się jednak wyłowić prawdziwe perełki, którymi, na diecie czy nie, chętnie (excusez le mot) zażerają się wszyscy jak leci 🙂
Takim hiciorem stały się odkryte przeze mnie na diecie Dukana placuszki-otrębuszki 🙂 Proste w składzie, przygotowywane w 5 minut, a do zjedzenia w milionie kombinacji, w tym takich trochę grzesznych i nie do końca z wytycznymi doktorka zgodnych 😉
Zagościły w menu biżu-spotkań na stałe, na tyle, że jeśli widzicie zmierzającą ku Katowicom czy innemu odległemu miastu Marisellę z czarną rączką wystającą z torby, możecie być pewne, że wiezie teflonową patelnię do smażenia, na wypadek gdyby gospodyni nie miała 😉 (przezorny zawsze ubezpieczony! ;))
O przepis co i rusz ktoś mnie dopytuje, a dziś znów zrobiła to Agnieszka, dlatego postanowiłam podzielić się nim tu, niech się dobre mnoży 😉
WERSJA PODSTAWOWA,
czyli baza, którą można wykorzystać jako podstawę kanapeczek tak o, albo po swojemu modyfikować:
- 3 łyżki otrąb (Dukan mówi: 2 łyżki owsianych + 1 łyżka pszennych, ale ja najczęściej grzeszę robiąc z 3 łyżek owsianych, bo są smaczniejsze i bardziej miękkie)
- 1 jajo
- 1 łyżka naturalnego serka homogenizowanego (takiego najzwyklejszego, bez cukru i innych udziwniaczy, ja lubię stary dobry Miechów :))
- ja chętnie do takiej mieszanki dodaję trochę soli, suszonego koperku albo natki pietruszki, ale to żaden mus 🙂
Nie mylić przy tym otrąb owsianych z płatkami owsianymi, a serka homo z jogurtem czy czym innym 🙂
To wszystko należy wymieszać w miseczce albo dużym kubku, łyżką nałożyć na rozgrzaną teflonową patelnię bez żadnego tłuszczu i smażyć z obu stron. Nie przywrą, dadzą się ładnie przewrócić nawet palcami 🙂 Z takiej porcji wychodzą mi 3 sztuki (i tyle na diecie Dukana można dziennie zjeść, bo otręby na cenzurowanym, ale jak ktoś nie dietuje, to może sobie bez przeszkód machnąć więcej, choć uprzedzam – wyglądają niewinnie, ale są dość syte :))
Moje ulubione zestawy dodatkowe na taką bazę to:
– sos musztardowy (serek homo wymieszany z odrobiną musztardy), jajo na twardo w plasterkach i kiszony ogórek, a do tego może być i koper
– serek homo i fura (FURA) zielonych wąsów z cebulki dymki (mrrr…)
– serek homo lub twarożek (lubię Figurę Turka na przykład do tego) plus wędzony łosoś i dużo świeżego koperku
– wiosennie: twarożek Turka i góra nowalijek: sałata, ogórek, pomodoro, rzodkiewka, cebulka, you name it 🙂 Co tylko dopadniecie na ryneczku 🙂
Oczywiście przepis można modyfikować na słodko i na słono. Moje ulubione wariacje na temat:
Placuszki-otrębuszki z imbirem, pomarańczą i czekoladą
To jest wersja, przez którą swego czasu znienawidzili mnie panowie z busa 🙂 Bo wyobraźcie sobie: wczesny ranek, ale busiarz już ze 3-4 godziny na nogach, śniadanie dawno wspomnieniem, do południowej przerwy z kolei daleko. Droga nużąca, z tyłu ludzie trochę przyśnięci, na zewnątrz deszczyk pokrapuje. A tu na jednej wioseczce włazi kobita z rozmierzwionym włosem i zapłaciwszy za bilet trzy pięćdziesiąt, siada, wyciąga woreczek, a z niego takie aromatyczne coś, co ściska żuchwę i pobudza ślinianki zapachem gorącego imbiru, pomarańczy i czekolady… Bo usmażyć w domu zdążyła, ale zjeść już nie 😀
Nigdy indziej spojrzenia w moim kierunku nie były tak nienawistne 😉
Potem robiłam już podwójne porcje i dzieliłam się z kierowcą, morale mu się znacznie podnosiło 😉
Do rzeczy jednak!
Baza placuszków ta sama, ale do bambarei dorzucamy rozgniecionych 6 tabletek słodzika, pokrojony w kosteczkę korzeń imbiru (tak powiedzmy z pół centymetra-centymetr, choć może być więcej lub mniej, to nie apteka), z ćwierć pomarańczy też pokrojonej w drobniejsze niż matka natura stworzyła cząstki i jakieś 4 kostki mlecznej czekolady w kawałeczkach. Mieszamy, na patelnię siup, z jednej strony, z drugiej i wcinamy :))))
Albo ładujemy do woreczka/pudełka i lecimy na busa 😉
Kakaowe placuszki-otrębuszki z gorzką czekoladą i wiśniami z wiśniówki 🙂
Dobra rzecz i prosta 🙂 Do bazowego ciasta dokładamy łyżeczkę kakao naturalnego, ze 2-3 kostki posiekanej gorzkiej czekolady i słodzik (ja wrzucam zmiażdżonych 8 tabletek, bo lubię słodko :)), a po upieczeniu wierzch smarujemy serkiem homo ze słodzikiem (do smaku, ja słodzę słodzikiem w płynie aż jest git :)) i układamy wiśnie z wiśniówki 🙂
Kakaowe placuszki można też zrobić bez czekolady w środku, a nakładać na nie także coś innego pysznego, na przykład krem i maliny:
ziarnka granatu:
albo polać sosem czekoladowym (kogel mogel z żółtek plus słodzik, kakao i aromat czekoladowy) i posypać orzechami:
Cynamonowe z kremem waniliowym 🙂
Czyli coś w rodzaju dietetycznych racuchów bez jabłek 😉 W składzie: baza plus 8 tabletek rozgniecionego słodziku, trochę cynamonu (ja daję więcej niż trochę, bo lubię takie intensyyywne w smaku), a na wierzch krem z serka homo ze słodzikiem i wanilią (od biedy aromat też ujdzie, jak kto mało wybredny ;))
Pyszka 🙂
A na wierzch można nałożyć też coś dodatkowo – na przykład domowe bezcukrowe powidełka z własnych brzoskwiń (pół lata je smażę, ale warto :)) i orzechy:
albo co tam komu w duszy zagra 🙂
Placuszki-otrębuszki z cebulą
Dobitny obraz dieto-determinacji, bo w tej wersji robią u mnie za placki ziemniaczane bez ziemniaków (do kompletu z powyższymi plackami z jabłkami bez jabłek ;)) i serwowane są z gulaszykiem 🙂
Robi się je podobnie, jak placuszki podstawowe, ale zamiast serka homo – wciera jedną, nie bardzo dużą cebulę, ciut mocniej soli i piecze w piekarniku na papierze do pieczenia – na 180-200 stopni, z termoobiegiem, aż będą rumiane. Smażenia na patelni nie polecam, bo są nie do odwrócenia (cebulka się karmelizuje i przypala, zanim jajo się porządnie zsiądzie :))
To co dziś zrobicie na śniadanie? 🙂
Disklejmer: jeśli jesteście na diecie Dukana, nie stosujcie tych przepisów bezkrytycznie tylko porównajcie z tym, co dozwolone – wersje z owocami, orzechami i czekoladą zostawcie na czas po zakończeniu fazy I i II :))
Moje ulubione, to z ogorkiem kiszonym i serkiem z musztardą… właśnie robię!
Pi przy insulinooporności muszę z weglowodanów probować rezygnować…