zdjęcia zimą
||

Urok zdjęć zimowych

Przychodzi taka pora w życiu biżuteryjki, która uparcie wzbrania się przed robieniem zdjęć w namiotach bezcieniowych oraz rozkładaniu milionów lamp i okablowań oraz walczenia z kotami, które właśnie wtedy są najbardziej zainteresowane jej pracą, że robi się zimno. Zimno, ciemno, buro i ponuro. I nie dość, że zdjęcia można już robić raptem do siedemnastej (a będzie gorzej!), że łapy przy tym marzną, są permamentnie różowe i wysuszone, a trzęsą się na mroziku tak, że trudno ostrość na kolczykach złapać, to jeszcze nie można wyskoczyć na krótką sesję w papcioszkach i T-shircie, o nie. Żeby wyjść celem cyknięcia paru zdjęć trzeba założyć ze trzy swetry, grube skarpety, getry pod spodnie, porzadnie zakryć nery, żeby ich nie zawiało podczas pochylania się nad stołeczkiem, a na to wszystko zarzucić płaszcz. No i tu się zaczynają schody.

Tak się jakoś dziwnie składa, że ja mam zimowe wdzianka wierzchnie przeważnie ciemne, niezależnie od tego, co aktualnie jest w modzie 😉 Co zimę wprawdzie nachodzi mnie na jakiś płaszczyk w fuksji albo ciepły żakiet w kobalcie, ale kończy się ostatecznie zazwyczaj i tak na graficie. No dobra, w tym roku poszalałam – mam brąz 😉 Tak czy siak, ciemne kolory ubrania to przy robieniu zdjęć biżuterii z kryształami zmora, bo w tych błyskotkach odbija się dokumentnie wszystko – kolory ścian domu, który mam za plecami, drzew, nieba, aparatu, mojej twarzy i ubrania. W lecie zazwyczaj zakładam więc biały podkoszulek na to, co aktualnie mam ubrane i choć to jedno mam z głowy. W zimie natomiast wychodzę w ciemnym płaszczu i przez to wszystkie fotki bizuterii ze Swarovskimi mają na kryształach mnóstwo ciemnych refleksów – od płaszczyka i od aparatu.

Kiedyś wymyśliłam, że uszyję sobie z białego prześcieradła coś w rodzaju gigantycznego poncho i będę to to zakładać jako warstwę najbardziej wierzchnią i nie zraża mnie ani trochę, że będę się przezentować jak Buka z Muminków 😉 Tak, kiedyś tak właśnie zrobię, a póki co – jak ja mam przekonać potencjalnych Klientów, że te na przykład kryształy naprawdę są w odcieniu Crystal ze srebrną warstwą na spodzie, wyglądają więc jak lustereczka i nie ma w nich nic z czerni, która jest w rzeczywistości odbitym płaszczem i aparatem, z beżyku po lewej, który jest odbitymi ścianami chałupki, z różo-pomarańczu, którym jest moja wymarznięta facjata, ani z niebieskiego, który jest szarzejącym już wieczornie niebem? 🙂

Odbicia wszystkiego w kryształach Swarovskiego

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *