Ptaki jeszcze nie przyleciały, ale ważek już mnóstwo ;)
Kilka zadomowiło się w Kopalni srebra, przysiadając na kryształach Swarovskiego 🙂
Kilka zadomowiło się w Kopalni srebra, przysiadając na kryształach Swarovskiego 🙂
Drodzy moi czytelnicy, Klienci oraz ci, którzy przybłąkali się zupełnie przypadkiem 😉 Nadszedł dzień w którym mogę Was z przyjemnością poinformować, że mój butik, do tej pory pozostający w rękach firmy Aliquid, w tej chwili przeszdł w łapki firmy Mari E. Woźniak (se mła :)) Oczywiście żadnych istotnych zmian w funkcjonowaniu Kopalni to ze sobą…
Nieco ponad miesiąc temu pokazywałam naszyjnik, który udało mi się na zamówienie jednej z Klientek wykonać jako dopełnienie kompletu (bransoletka + kolczyki) Ashley. Dziś z kolei pora na kolejne świecidełko dopełniające całości – ślubny grzebyk do włosów wypleciony na specjalne zamówienie Pani Alicji, która w tę sobotę bierze ślub (sto lat! sto lat! :))
Muszę się Wam przyznać do popełnienia plagiatu… Nieświadomie wprawdzie, ale jednak. Teraz dostrzegam to z pełną gamą szczegółów. Same popatrzcie: Praca oryginalna sprzed pół roku:
Muszli Paua w mojej Kopalni było już kiedyś trochę, choć nie aż tyle, ile bym chciała (nie łatwo ładną Pauę dostać, oj nie :)), ale w takich rozmiarach to jej jeszcze u mnie nie widziano 🙂
Tak, zdarzają się czasem tacy. Tacy, co to sami nie wiedzą czego chcą, zmienią zdanie milion razy na minutę i człowiek sto lat myśli o projekcie dla nich, a oni dalej chcą coś zmienić, ulepszyć i poprawić. Mija rok, a sprawa dalej nie ma szczęśliwego finału i nawet się ku niemu nie zbliża!
Przyszło mi ostatnio do głowy w trakcie moich zwyczajowych rozmyślań o niczym w trakcie podlewania kwiatków na ganku, że mam tyle gotowej biżuterii (a część ma nawet zrobione fotki), że musiałabym ją wstawiać do butiku codziennie, żeby kiedyś odgruzować się z zaległości 🙂 I w sumie – hmmm…. refleksja genialna w swojej prostocie – czemu…
Brak produktów w koszyku.